Monday, October 6, 2008

tempus fugit/everybody needs a little romance

nadeszła pierwsza rocznica naszego slubu. hubby odswieżył swoją z lekka przykurzoną zbroję rycerza na bialym koniu i uprowadził nas w niedzielę do hoteliku w half moon bay, w ktorym sie zaręczyliśmy 2 lata temu. w pokoju czekał szampan oraz 2 tuziny białych róż z karteczką "one year down, a million to go..." a potem pojechaliśmy do SF na obiad. wszystko było niespodzianką. no więc musze przyznać, że ten mój biedny mąż może nie zawsze rzuca się pierwszy do sprzątania , ale za to nadrabia (skutecznie) rycerzowaniem.



widok z okna






śniadanie z widokiem

10 comments:

  1. No to wszystkiego najlepszego. Maz sie spisal na 6.

    ReplyDelete
  2. ania, dzięki :-)) no spisał sie, spisał. co roku zawyża sobie biedak poprzeczkę ;-)

    ReplyDelete
  3. Wzruszylam sie. A nastepnie pobieglam pokazac J. jako przyklad, poprzeczka istotnie wysoko postawiona, zobaczymy, co wymysli w czerwcu 2009 :-)

    Pocieszam sie, ze J. nadal tuczy mnie czekoladkami oraz przynosi kwiaty bez okazji, that counts for something, right?

    Sciskamy Was oboje rocznicowo!

    ReplyDelete
  4. No, no, niczego sobie! Gratuluje i rocznicy, i meza! :)

    ReplyDelete
  5. no widzisz. nie sprzatal, bo planowal.
    powinnam sie teraz zapytac- a co wy tam robiliscie w tym hotelu? :)
    a to sniadanie ekstra.
    wszystkiego najlepszego

    ReplyDelete
  6. kasia, aneta, hjuston dzięki serdeczne

    hjuston, a jak myślisz, co robiliśmy? ;-) poza taplaniem się w jacuzzi i piciem szampana przy kominku?

    ReplyDelete
  7. no grzeszyliscie pewnie ;)

    ReplyDelete
  8. no hjuston, przecież po to braliśmy ślub, żeby już nie grzeszyć tylko żyć po bożemu! ;-)

    ReplyDelete
  9. No to gratulacje. Jak ten pierwszy rok minal, to teraz bedzie juz z gorki :-)

    ReplyDelete