Sunday, April 26, 2009

sideways

jakiś czas temu w pobliżu naszej hacjendy pięć małych lokalnych winiarni otworzyło swoje tasting rooms, przedsięwzięcie o wdzięcznej nazwie surf city vintners. co więcej, te tasting rooms są obok siebie (dosłownie drzwi w drzwi). wczoraj około godziny 15.00 wpadłam na genialny pomysł, żeby się spacerkiem tam przejść i wszystkie pięć winiarni wypróbować. z pozoru genialny pomysł okazał się pomysłem iście szatańskim, bowiem po wypróbowaniu circa 30 różnych win ( w każdej polewali mniej więcej od 4 do 6 plus dokładkę, jak byli mili) spacerku powrotnego do domu już nie pamiętam. chwała bogu, że hubby ma mocną głowę i zholował mnie bezpiecznie do naszego łoża king size. powiem tylko, że łeb boli mnie do teraz. jakby ktoś kiedyś zawitał w nasze okolice, to zdecydowanie polecam Santa Cruz Mountain Vineyard oraz Pelican Ranch.

7 comments:

  1. Uwielbiam testowanie winka. Tez z reguly konczy sie to, jak w Twoim przypadku he he, polaczonym jeszcze z malo kontrolowanym zakupem dwoch, czy trzech skrzynek wina. A rano nastepnego dnia "Jezu, to my to wszystko kupilismy?"

    ReplyDelete
  2. ania, cale szczescie, ze wyprawa byla piesza, bo kto wie, cobysmy przywleki do domu

    ReplyDelete
  3. Przecudna wycieczka! i daleko chodzic nie trzeba:) Czy za testing kazali sobie placic? Bo u nas juz tylko nieliczni daja pic za darmo..

    ReplyDelete
  4. ania, rozpietosc cenowa jest od $3 do $7 za tasting, i to to za $7 bylo najgorsze moim zdaniem .... darmo tez u nas juz umarlo, kilka lat temu

    ReplyDelete
  5. ja tez uwielbiam wine testing. moj maz byl kiedys w kalifornii na takiej wycieczce rowerowej.
    ostatnio ogladalam film pt the bottle shock o kalifornijskim winku i o tym ja kto sie wszystko zaczelo. komedia. (nie pamietam czy juz o tym tu pisalam).

    ReplyDelete
  6. Ze tez w Chicago nie ma zadnych winnic w tzw walking distance!... Zaraz bym tam, podobnie jak Ty wczoraj, pomaszerowala!... :)

    ReplyDelete
  7. hjuston, cos o tym bottle shock slyszalam. a na rower to i owszem, maz mnie namawial, ale nie podjelam sie picia i jezdzenia na rowerze

    sorbet, nie ukrywam, ze taka bliskosc winiarni jest niezmiernie dogodna

    ReplyDelete