Saturday, December 6, 2008

drinking and blogging

monsz w teksasie na 100 urodzinach babci. ja pilnuje twierdzy. towarzyszą mi: 1.5l baniak wina czerwonego (recesja i potencjalne bezrobocie=kupujemy hurtowo), filmy bollywoodzkie (poniewaz bardzo kocham swojego szefa to postanowilam zglebic jego kulture oraz kulture setki innych osobnikow, z ktorymi jezdze winda codziennie tudziez mam co jakis czas stycznosc zawodowa) oraz liniejacy w cholere pies ktory a)99.9% dnia ma mnie gdzieś i śpi b).0.05% dnia chce to co akurat mam na talerzu c). 0.05% dnia chce na spacer (krotki). z tymi urodzinami to dosc ambwiwalentnie bo do dwoch tygodni temu bylo bardzo low key (bacia, no coz, nie wiadomo bylo, czy do tej setki dozyje) a od jakis dwoch tygodni tesciowa w amoku. wiec nie wiem czy afront ze mnie tam nie ma. a na zjebany humor nie ma to jak fryzjerka. no to salut.

5 comments:

Anonymous said...

No nie? Tez wlasnie wrocilam od fryzjerki. W skali od 1 do 10, na razie 10.
No i co tu zrobic z zyczeniami 100 lat dla babci, ktorej wlasnie stuknela setka?

Anonymous said...

ania- zdjecie poprosze

ania k said...

ania, bacia nie kuma nic(zaawansowany alzahimer) i mysli, ze ma 80 lat, wiec nie sadze zeby sie obrazila za "sto lat" ;-)

hjuston- ta sama wersja fryzury co zawsze, moze se zrobie sama zdjecie iphonem (nie ma menza i nie ma aparatu bo zabral ze soba) to ci przesle

Anonymous said...

Moj kot albo 20 % dnia zrzuca ze wszystkich szafek to co nadaje sie do zrzucenia, rowniez chetniej siega do mojego talerza, niż do swojej miski. Reszte czasu spi. Kochana daj znac, co z robota.

evek/ewwwek/ewa said...

a moj krolik wlasnie skonczyl wielka zimowa wymiane futra i jak chcialam sobie strzelic oddech ulgi, ze wreszcie to futro jakos przezylismy, to Luis se zaczal znow lekko futrzingowac... bo chyba mu w domu za cieplo i stwierdzil, ze az tyle futra to jednak mu nie potrzeba... no i znow sie budze w klakach...

ale psine prosze poglaskac ode mnie!! :O)