Saturday, February 21, 2009

gorączka oskarowej nocy

wczoraj usiłowałam wytłumaczyć koledze z pracy, czemu lubię oglądać oskary. jasne - nadęta, długa w cholerę pompa hollywoodzka. i oczywiście - fake celebrities i mdląca komercha. ale kiedyś, w swoim poprzednim życiu, pracowałam przy produkcji tivi szołs i wiem ile krwi i potu jest wylewane przy jakichkolwiek produkcjach. jak jest to skomplikowane logistycznie. i nawet przy gównianym programie dokumentalnym dla discovery czy national geographic pracują dziesiątki ludzi przez dziesiątki godzin, żeby stworzyć spójne i strawne 45 minut na ekranie. dwa lata temu byliśmy u kolegi mojej koleżanki, który pracuje dla pixar. i na przykład ten kolega pracował przez pół roku nad... spandexem dla pana incredible. animatorów to było tam z kikudzesięciu. a ilość serwerów w owym pixarze mnie poraziła. wniosek taki, że generalnie ilość godzin pracy i kilobajtów włożonych w 1,5 godzinną kreskówkę pixara jest absurdalna. co jeszcze.. kiedyś pracowałam nad całkiem fajnym programem dla travel channel. na prawde nie był zły. i co - kasa była, produkcja szła - aż do telefonu od big wigs z centrali- i szlus, koniec, everybody's going home. tak więc ruszają mnie historie, jak na przykład historia produkcji slumdog millioniare. film był kręcony na dziko, bo nie dostali pozwolenia od miasta bombaj, załoga była mninmalna, ze względu na ograniczenia lokacji (halo, slumsy), film był w połowie kręcenia odwoływany przez studio, potem przejęło go inne studio i jakoś cudem nakręcili, bo ktoś tam u góry wierzył w jego potencjał. na dodatek, film nie miał być wypuszczony na ekrany kinowe, tylko prosto na DVD . i prosz - against all odds - hicior. nawet mój tata go obejrzał (rzecz jasna mu się nie podobało, ale głównie dlatego, że nic mu się nie podoba, chyba że jest to film o papieżu bądź św. faustynie). ale imponujące, że fim dotarł - z bombaju do poznańskich kin. albo na przykład taka historia scenariusza bodajże filmu ray. film był "na tapecie" studyjnej z 6 lat. najprzód zatwierdzili produkcję, potem odwołali, potem znów zatwierdzili, dostali budżet i dopiero 6 lat później trafił na ekrany.

i dlatego niezmierną radość mi sprawia widok tych reżyserów, scenarzystów, zdjęciowców i aktorów, którym odbiera mowę albo zaczynają płakać na podium albo się histerycznie śmieją (no chyba że się jest cohen brothers, którzy mają luz i zwis i taki oskar to co tam dla nich). bo te 2 godziny filmu to często lata życia wycięte z ich życiorysu, krew i pot i nigdy do końca nie wiadomo na 100%, czy film ujrzy nawet światło dzienne. albo na przykład taki scorsese, jeden z najwybitnijeszych żyjących amerykańskich reżyserów, jeden z moich ulubionych, kręci od prawie 40 lat. nigdy nie dostał oskara. i jak mu wręczyli stauetkę za the departed, 3 legendy hollywood - coppola, spielberg i lucas - to normalnie aż mnie ścisnęło w żołądku.

wiadomo też, że masa filmów oskarowych to totalne gnioty. halo, tytanik? tańczący z wilkami?.... nie zmienia to faktu, że jest to najbardziej prestiżowa forma uznania w świecie filmowym.

tak więc jutro - you know where to find me... (w sensie, że przed telewizorem - przecież nie kodak theater)

7 comments:

evek/ewwwek/ewa said...

a dlaczego nie kodak theater?! przeciez masz chyba blisko! ;O)

btw - ja tez uwielbiam ogladac i oscary i wszystkie te amerykanskie gale - Grammy na przyklad. wiem - to jest blichtr. ale ja to lubie.
no i ogladanie tutaj oscarow ma ten plus, ze mozna potem przespac noc - w Polsce noc byla z glowy, bo wtedy akurat to transmitowali na zywo ;O)

Anonymous said...

ja nie ogladam bo nie mam telewizji. czy mozna gdzies ogladac przez interek?

evek/ewwwek/ewa said...

na

http://oscars.com/

pisze:

LIVE TELECAST
i odmierza licznik (21 godzin teraz)- oscar po prawej na stronie ;O)
to moze tu?

Anonymous said...

a ja lubie, z bardzo prostego powodu - bo ladnie jest:)))

Anonymous said...

My w tym roku nie robimy imprezy oskarowej, ale ogladac bede jak co roku. Widzialam wczoraj "The Reader" i bardzo mi sie podobal. Kibicuje wiec Kate.

Anonymous said...

Kocham Oscary, a także późniejsze rozbieranie na czynniki pierwsze kto się ubrał fantastycznie, a kto do kitu :)

ania k said...

salon & ania 2000: brangelina jak zwykle PERFECTION :-)

ania b: widzialam dzis the reader (matinee, zeby zdazyc do domu na oskary) i kate byla wspaniala. angelina przy niej to banalna histeryczka

ewek:no wlasnie, dlaczego? sama bym chciala wiedziec ;-)