Thursday, May 28, 2009
Fort Campbell
Wednesday, May 27, 2009
run pee!
Tuesday, May 26, 2009
the owls are not what they seem
co jeszcze. johnny cash zdecydowanie bdb jesli chodzi o soundtrack do jazdy po amerykanskich landmarkach. przyznaje, ze mam ogromna slabosc jesli chodzi o man in black. cale szczescie hubby rowniez. slysze "jackson" albo "walk the line" i od razu rynna (nie mowiac juz o tym, ze namowilam meza, zeby zatanczyc na naszym weselu "ring of fire").
a na koniec, to z ciekawostek ornitologicznych - na drzewie obok naszego namiotu mieszkala sowa. bardzo fascynujace stworzenie. raz- samotnik. dwa - wiadomo, zyje noca. trzy - drapieznik. cztery - wyglada dosc wyjatkowo. jak go obserwowalismy wieczorami, to siedzial na samym czubie wielkiego drzewa (jak taki czubek na choince bozonarodzeniowej), i sie kiwal z wiatrem i generalnie nic go nie ruszalo. a w nocy delikatnie pohukiwal (piekne to pohukiwanie, bardzo kojace). potem okazalo sie, ze w drzewie nad nami mieszkala rodzina tego pana, a konkretnie potomstwo, i udalo nam sie przyuwazyc inna sowe karmiaca male. wniosek: do listy gadzetow do zakupienia zostaje wpisana lornetka.
a teraz foto story. jak widac na obrazkach ponizej, przywitalo nas kilka por roku na raz - wniosek taki, ze gory jednak sa nieprzewidywalne.

Wednesday, May 20, 2009
d*** in a box
d*** in the box
mother lover
Tuesday, May 19, 2009
ptasie radio
poza tym na krzew pod naszym okno sypialni wrócił tzw. przedrzeźniacz, czyli po tutejszemu mockingbird. w zeszłym roku też urzędował całe lato pod naszą sypialnią i podejrzewam, że jest to ten sam osobnik, ze względu na to, że tak jak w zeszłym roku zaczyna szaleć głosowo około północy i jak ktoś ma insomnię, to raczej ten kolega w zaśnięciu nie pomoże. nocne koncerty naszego osobistego przedrzeźniacza są fascynujące, bo nie dość, że nadaje non-stop i GŁOŚNO, to naśladuje wszystkie możliwe dźwięki jakie zapewne usłyszał w ciągu dnia, każdy może po 30 sekund, i żaden z nich się nie powtarza. przysięgam. nic dziwnego, że sam darwin się tymi ptakami zainteresował. hubby jednak stwierdził, że mockinbird super, natura rules i w ogóle amazing, ale efekt nieprzespanej nocy mocno go motywuje do zakupu BB gun (jak to po naszemu? ma plastikową albo ceramiczną amunicję). no i co z tym fantem zrobić?
Sunday, May 17, 2009
zen day
Friday, May 15, 2009
san quentin you've been livin' hell to me
Thursday, May 14, 2009
choke
Wednesday, May 13, 2009
lato, lato na nas czeeeekaaa....
Monday, May 11, 2009
milestones
Thursday, May 7, 2009
once bitten, twice baked
okazuje się, ze nawet butelka purellu jednak nie ochroni przed czyhającymi wirusami. hubby wrócił ze zużyta butelką owego specyfiku ( o dziwo ma jeszcze skórę na rekach), ale też i z całym dobrodziejstwem przeziębienia.
okazuje się też, że „restrukturyzacja” nie dla wszystkich musi oznaczać bruk oraz kuroniówkę. Może oznaczać szczebelek w górę drabiny-machiny. w każdym razie – NIE NARZEKAM. na dzień dzisiejszy przynajmniej. do następnej rundki.