ukochana ciocio-babcia mojej przyjaciółki wyszła z domu na wielkanoc kilka lat temu i nie wróciła. została potrącona na pasach, zmarła.
pewien bliski bliskiej mi osoby potrącił pieszego. pieszy przeżył, a potem z tego co pamiętam to pozwał.
dziś w mojej rodzinie ktoś potrącił pieszego. facet był ponoć kompletnie pijany i "tylko" złamał rękę. przyjechała policja, spisała raport, klienta zawieziono na izbę wytrzeźwień. więcej nie wiem. być może faktycznie centralnie wlazł pod koła, ale nie bardzo wyobrażam sobie jak.
i tu mnie nurtuje. czemu w polsce wypadki samochodowe są normą. tzn wiem czemu, doskonale wiem, bo widzę jak ludzie jeżdżą. oraz wiem, polscy kierowcy są nietykalni. NIETYKALNI. nawet gdy jest udowodniona wina. ale czemu ludzie jeżdżą jak nienormalni i czemu jest to zawsze wina pieszego. skąd to się w ludziach bierze???? skąd ta arogancja??? brak instynktów samozachowawczych???? autoagresja?
"Tym, co „wyróżnia" nas w sposób szczególny, jest drastycznie wysokie zagrożenie pieszych, którzy stanowią 40 proc. ofiar wypadków drogowych (w krajach Unii Europejskiej odsetek ten wynosi 15 proc.). W polskich miastach aż 60 proc. wypadków to potrącenia pieszych. Pod tym względem stanowimy ewenement na skalę światową. Statystyczne zagrożenie polskiego uczestnika ruchu drogowego jest dziś trzykrotnie większe niż w przypadku Brytyjczyka, Szweda czy Holendra.
Cudzoziemcy, którzy mieli wątpliwą „przyjemność" podróżowania po polskich drogach, mówią o nich, że to „pola śmierci".
Eksperci są zgodni, że podstawową przyczyną kolizji drogowych w Polsce jest nadmierna prędkość (prawie 30 proc. wypadków). Z tego powodu policja karze mandatami corocznie ponad 900 tyś. kierowców. To oczywiście oficjalne statystyki - można się jedynie domyślać, że liczba osób, które uniknęły odpowiedzialności („dogadując"się z radarowcami), jest wielokrotnie większa."
*** jeszcze update, bo przypomniało mi się. jakiś czas temu była głośna sprawa, 3 polskich turystów zabiło w tatrach misia. była sprawa w sądzie, media, dostali wyrok więzienia. i wtedy pomyślałam: polskie prawo ceni życie misia tatrzańskiego wyżej, niż życie mojej matki. jej zabójca praktycznie został rozgrzeszony w sądzie, mimo że zabił kobietę na pasach, przekraczjąc dozwoloną prędkość DWUKROTNIE. ja wiem, że misie są pod ochroną. natomiast ewidentnie ludzie w polsce nie są pod ochroną. nie rozumiem i mówiąc szczerze nie chcę rozumieć ani racjonalizować. jest to złe.