Thursday, October 30, 2008

bloody hell

czuję się jakby przejechał po mnie czołg, praca mnie kiedyś wykończy. ja się nie nadaję. są dni kiedy scenariusz bycia kurą domową, czy jak tu sie dyplomatycznie mówi homemaker, wydaje się bardzo ale to bardzo atrakcyjny. chyba napiszę petycję do hubbego i do tych, co powodują, że kasa rośnie na drzewach.

jutro niestety halloween, niestety bo nie mam w ogóle nastroju na przebierane imprezy, ale zaprosili nas dobrzy znajomi a ja z kolei wydałam wojnę swojej nietowarzyskości (wojna ta trwa od dawna, efekty są jak na razie mieszane, ale liczy się chyba tzw. effort), więc jakby nie mam wyboru. koleżanka miłosiernie pożyczyła kostium, więc chociaż nie muszę przebijać się przez dzikie tłumy w halloween store.

oraz w ramach wątku british invasion w weekend wchodzi na ekrany nowy guy ritchie: rocknrolla. stej tund.

8 comments:

Anonymous said...

Praca ma to do siebie, ze nie tylko meczy, ale tez zajmuje zbyt duzo wolnego czasu:) Jednakze biorac pod uwage co sie dzieje dookola, ostatnio nawet to mi zbytnio nie przeszkadza.
Milej zabawy halloweenowej!

Anonymous said...

Eh, mi tez sie srednio chce isc na impreze halloweenowa. Hazbend twierdzi, ze jak zapraszaja, to trzeba zrobic wysilek nawet, jak sie nie chce i isc. Tylko w drinkach nadzieja.

Anonymous said...

Mnie na szczescie w tym roku nikt nie zaprosil wiec sie nie musze przebierac i zamiast na impreze pojde sobie do "malla" kupic krem na cienie pod oczami.

Anonymous said...

my tez nigdzie nie idziemy. mamy zepsuty dzwonek do drzi wiec cukierki bedziemy dzis rzucac przez okno

Anonymous said...

A moja impreza Halloweenow'a w zeszla sobote byla taka sobie. Zaproszono mnie na dzisiaj na kolejna impreze, ale nie pojdziemy, bo skonczyla nam sie wena na imprezowanie oraz na przebieranie. Z domu wieczorem wymykamy, bo cukierkow rozdawac nie bedziemy. Moze tez sobie krem kupie :).

ania k said...

salon: swiete slowa. i meczy i zabiera wolny czas. i jasne, w momencie kiedy jej NIE MA, swiat sie wali...

ania: nosz kurde a ja robie za kierowce! :-(((

suvka: a jaki krem? ja mam notoryczne since pod oczami, od zawsze

hjustom: a franek nie idzie trick-or-treating? jestescie przeciw, czy za maly?

aneta: mi akurat dzieciaki nie przeszkadzaja. bardziej dorosli udajacy dzieci..

Anonymous said...

ania- troche jestesmy przeciw noszeniu takich malych dzieci. bo w sumie to kto te cukierki pozniej je? na pewno nie franek. a jak bedzie starszy to pewnie bedzie chodzil.

ania k said...

hjuston: cukierkow moze (a raczej na pewno) nie zje, ale za to jakie photo-op!! ;-) baby's first halloween!