Tuesday, October 21, 2008

Your head will collapse, But there's nothing in it, And youll ask yourself, Where is my mind ***


jakiś czas temu szwagierka-nujorkerka zarzuciła pół-żaretm: “ania, you lost your edge”. rozmawiałyśmy bodajże o filmach. szwagierka jest bardzo aktywna kulturowo, koncerty, art openings, spejalne pokazy filmowe, after-parties i w ogóle. ja też tak kiedyś miałam co nie. film był moją wielką pasją. chodziłam do kina SAMA. może nie na jakieś totalnie eksperymentalne ekstremy, ale chodziłam nawet czasami po kilka razy w tygodniu, kino niezależne kochałam. pod tym względem NY był ideałem, mekką, rajem. a teraz co? kupa. jedyne na co mam energię to maraton dvd „30 Rock” (boski btw). czuję się wyzuta i wyżuta inetelekualnie jak nigdy. najlepsze jest to, że nie ma na to jakiś specjalnych powodów, typu wyjący bachor czy ultra-wymagająca praca. OK, po śmierci mojej matki przez rok oglądalismy tylko i wyłącznie komedie (a w szczególności po tym jak na filmie „Pan’s Labyrinth” dostałam ataku płaczu jak nigdy przedtem) oraz hubby monitorował wszytsko przez pryzmat czy: a) ktoś umiera , b) czy pokazują wypadki samochodowe. ale ta era minęła już na dobre chyba więc teoretycznie chyba mogłabym zacząć uaktywniać mój mózg od nowa. bo marazm mnie zeżre do końca i tak jak teraz mi się wydaje, że nie mam inetelektualnie NIC wspólnego z anią k. z roku powiedzmy 2003, to co będzie później?


***pixies rzecz jasna. ukłon dla dixies za przypomnienie mi.



5 comments:

Anonymous said...

Nie wiem, czy u Was pogoda ma znaczenie, ale ja wpadam w zimowa hibernacje intelektualna i ostatnio mi sie niewiele chce. Nawet zmienilam subskrypcje Netflixu z 3 filmow w domu do 1, bo nie mam serca do filmow. Moze tylko czytam wiecej zima (choc i tak za malo), bo nie chce mi sie nigdzie dupy ruszac.

PS. A do kina tez przewaznie jezdze sama.

ania k said...

ania, ale u nas caly czas jest slonce i cieplo. jak mi sie pogorszy na zime to nie wiem, zosatnie mi chyba tylko american idol

Anonymous said...

u nas zima czyta sie mniej, oglada sie mniej i na interku siedzi sie mniej, bo pogoda jest fajna
mnie ostatnio za to wszystko bardzo szybko nudzi. w szczegolnosci internet.

Anonymous said...

Nie jestes sama. Na mnie ostatnio wplywa wlasnie pogoda, jest do dupy i jakos tak nic mi sie nie chce, nawet na treningi przestalam chodzic. A na szersza skale, to zgubilam zupelnie swoja dawna ambicje. Kiedys dazylam co celu, rozwijalam sie, a teraz wracam do domu z roboty i nic konkretnego nie robie. Przestalo zalezec mi na karierze, byle wyplata byla, pal licho reszte, prawie nie czytam - zupelny zastoj intelektualny. Najgorzej, ze w sumie jest mi z tym dobrze, tzn. z brakiem ambicji. Zycie jest takie proste i niestresujace. Wiem, ze to nie jest dobre podejscie, ale za to jakie wygodnie.

evek/ewwwek/ewa said...

a ja wlasnie ostatnio odswierzylam swoja karte do biblioteki, ruszylam tylek - bo mam dwie biblioteki w odleglosci milego spacerku - i wypozyczylam kilka ksiazek. poza tym zauwazylam, ze maja tam stare filmy na dvd, ktore mozna za darmo wypozyczyc i zamierzam przez zime nadrobic zaleglosci (bo na przyklad nie widzialam ET nigdy! ;O)

mysle, ze to kwestia tego, ze nie nalezy sie zmuszac. jak sie nie chce to sie nie chce.trzeba przeczekac.

to troche jak z przejedzeniem. jak sie za czesto cos je i duzo, to czlowiekowi to powszednieje i nie ma juz na to ochcoty. ale jak sobie zrlbi przerwe, to nadchodzi taka chwila, ze sie teskni za tym i sie wraca... (filozoficznie mi tu wyszlo ;O)

mi by sie w sumie wiecej rzeczy chcialo ale niestety funduszy brak.

a tej zimy w Californii i Texasie to ja wam zazdroszcze!!