Sunday, January 3, 2010

strenght in numbers

no coz kochani, po 11 dniach wolnego (korporacja funduje nam przymusowe wakacje w drugiej polowie grudnia) widmo jutrzejszego poniedzialku straszy coraz bardziej z minuty na minute. zwlaszcza, ze te ostatnie 11 dni trudno nazwac relaksujacymi, ale tak w zyciu bywa czasami - life can't be all just fun and games. no ale wazne jest, ze przeprowadzka zakonczona, teraz tylko milion wycieczek do home depot w celu dalszego home improvement i moze za dwa lata bedziemy all set. w miedzyczasie jednak udalo nam sie wcisnac kilka chwil relaksu coby nie oszalec i niniejszym zjednoczylismy sie z masami oraz wpisalismy w amerykanska mediane. chwila relaksu z masami #1 - sherlock holmes. generalnie fun aczkolwiek tesknie za guyem ritchie z lock, stock and two smoking barrels. robert downey jr. bdb - kto by pomyslal, ze to taki feniks z popiolow i w ogole success story i ze swojego czasu kompletny narkoman, wielokrotne areszty, wiezienie a tu prosz. sherlock holmes, 2 weekendy i $75mln box office, pewnie jakies nominacje w zanadrzu. not bad. btw - na sherlocku pokazali zajawke do iron man 2 i mickey rourke wymiata (RD JR tez oczywiscie) i juz sie nie moge doczekac. chwila relaksu z masami #2 - avatar. niestey wszystkie imaxy byly wyprzedane do poniedzialku wiec stanelo na "real3D experience" i generalnie, rzeczywiscie - bylo to EXPERIENCE. wizualna orgia, chyle czolo, szacuneczek. a ze scenariusz nie byl moze 5-gwiazdkowy - nie zapominajmy, ze cameron jest rowniez rezyserem tytanika wiec jakby co to potencjal kiczu byl nieograniczony wiec i tak dobrze, ze pokazal wstrzemiezliwosc, tak? chwila relaksu z masami #3 byla moja osobista emigracja do shopping mall, tak, tak, hubby mi pozwolil urwac sie z rozpakowywania kartonow. generalnie valley fair mall w san jose 30 grudnia przypominal pole bitwy po bitwie, wiecie, na tym etapie, ze wchodzisz do sklepu a tam tylko klebowisko szmat na podlodze, a wykonczeni psychicznie mezowe z dracymi sie dzieciakami w wozkach slaniaja sie na stolkach pod scianami.

no i tak wlasnie minela nam nasze "swieta". dosiego roku.

9 comments:

ania said...

No wszedzie gdzie nie spojrze tylko "Avatar" i "Avatar". Jesli skonczy sie 11 Oskarami, jak w przypadku "Titanica", to dostane zawalu, choc przyznaje, ze nie widzialam i nie mam pojecia, czy by mi sie podobalo.

"Sherlock Holmes" kreci mnie juz bardziej, ale pewnie skonczy sie na dvd.

Znalazlas cos ciekawego posrod tego klebowiska szmat?

hjuston said...

mam nadzieje, ze pojde na tego SH zanim moja mama wyjedzie. wszyscy tak go zachwalaja. a avatar supcio. tez mi sie podobal.

ania k said...

ania, za efekty specjalnie zdecydowanie oskar, sa na prawde masakryczne. a reszta- no coz. ale idz koniecznie i to na 3D (mysle, ze Imax w ogole powala) bo warto, zdecydowanie "nowa jakosc" w tej dziedzinie . co do klebowiska szmat to poddalam sie po kupnie jednego sweterku, oslabila mnie za bardzo ta atmosfera chaosu. moze jakbym poszla tuz po swietach bylby wiekszy wybor a tak 30-tego to wszystko przebrane...

hjuston - no idz, jest przyjemny, zwlaszcza, jak masz nieograniczny babysitting :-)

Kasia said...

Zanim kupilismy dom to myslalam o dodatkowych wydatkach typu podatek od nieruchomosci, wieksze rachunki za prad i gaz itp itd. Ale zupelnie nie myslalam o tym ile forsy bedziemy wydawac w Home Depot i sklepach ogrodniczych - zwlaszcza w pierwszym roku.

A propos filmow - Avatar nie dla mnie ale w tych okularkach wygladacie dziewczyny (aniak i hjuston) super seksownie o czym pisalam w innym miejscu.

Zakupy teraz tak samo jak przed swietami to meka choc wytrwalym udaje sie zalapac na super znizki. Ja nie mam cierpliwosci do pchania sie i przegladania kazdego ciucha na kazdym wieszaku.

AnetaCuse said...

Mi się SH podobał średnio, ale tylko ze względu na mroczność i dużą ilość zwłok. Takie klimaty mnie źle nastrajają.

ania k said...

kasia, DOKLADNIE jak mowisz. wymiekam troche.

aneta, a avatar?

ania_2000 said...

w koncu idziemy na tego avatara.. trzeba bylo troche czekac, az beda dostepne bilety do IMAX. troche sie obawiam, bo tyyyyleeeee cudownosci slyszlam, a przewaznie tak ze mna jest, ze sie nastawie, a potem dupa zimna - rozczarowanie. wiec juz wiecej nie chce czytac, sluchac o tym a to ciezko wiadomo - bo wszedzie gdzie sie obrucisz to avatar. Nawet w lodowce;)
co do zakupow, to w zyciu nie widzialam takiej kolejki do IKEI jak w zeszla sobote. samochody zatarosowaly droge na pare mil przed parkingiem. zawrocilismy wstrzasnieci do domu.
home depot hehehe:)) polecam lowes jak macie, jakos lepsza selekcja tam jest chyba.

ania k said...

ania, te wycieczki do ikei to dla mnie zawsze koszmar... loews powiadasz? blisko domu nie mamy ale wiem, ze sa. o avatarze nie wiedzialam kompletnie nic bo sie przeprowadzalismy i bylam bez TV i netu i w sumie posytywne zaskoczenie. a tak jakbym sie tyle nasluchala to nie wiem.

sorbet5 said...

Ania_2000 ma racje: z tym Avatarem jak z Leninem, niedlugo bedzie nawet i u mnie w lodowce... :) Wszyscy o nim mowia, to moze nawet i ja sie wybiore...
Dwa lata temu przechodzilam przez remont domu i panowie z mojego Home Depot mowili mi "hi" jak tylko tam wchodzilam... :)