Monday, September 21, 2009

the werewolf song

w piatek pojechalismy znow do yosemite. tym razem pozegnac sie z latem. bylo pieknie. jakby co, to plan jebniecia wszystkiego w c**j i zamieszkania w przyczepie kempingowej w gorach jest nadal aktualny.




a w nocy obudzilo mnie przerazliwe wycie, niepodobne do NICZEGO. nie powiem, serce mi troszke zamarlo ze strachu. obudzilam w panice meza, a ten na to, ze to tylko kojoty i "go back to sleep, honey". jak ktos nigdy nie slyszal kojotow wyjacych w nocy do ksiezyca, to brzmi to mniej wiecej TAK . ja obstawiam, ze kojoty to alieny.

4 comments:

hjuston said...

pieknie tam jest. tez kiedys slyszalam kojoty. zalamka.
u mnie dzisiaj tez bedzie wpis na pozegnanie lata. chyba dzisiaj. nie wiem czy sie wyrobie

AnetaCuse said...

Raczej przerażające. U nas występują kojoty i okazjonalnie pożerają koty i psy, ale chyba (tzn. mam nadzieję) bardziej na wsi, bo takiego wycia nigdy nie słyszałam.

evek/ewwwek/ewa said...

dobrze ze Luisowi nie wlaczylam tego wycia kojotow, bo by sie chyba wystraszyl! w naturze to ja dziekuje - musi rzeczywiscie brzmiec!

a jak patrze na te fote, to ja tez rzucam wszystko w diably, pakuje uszatego i chce do tego Yosemite!!!! :O)

sorbet5 said...

Alieny, ha ha! Moj brat tez tak mowi!

Zazdroszcze (nie alienow). Jakbys rzucala wszystko w ch, to daj znac. Dolaczam.