Tuesday, February 3, 2009

low

wstalam dzis wczesniej albowiem w robocie mialam DOSC WAZNY DZIEN. w drzwiach do wyjscia z domu szykowal sie juz w tym momencie maz, albowiem mial BARDZO WAZNY DZIEN, cos w san rafael - cholera wie, gdzie to jest. hubby sie zwinal, a ja wypuscilam nelo na siku. poczym pies wrocil do domu. ide w kierunku lazienki i patrze. pies BARDZO BARDZO chory. dzwonie, hubby juz na hwy 17, nie ma szans. emaile do szefa, wspolpracownikow, zostaje w domu, cale szczescie, ze pracuje z ludzmi a nie z cyborgami (czego kiedys doswiadczylam i owszem JEST ROZNICA). nie wiem, ile tak jeszcze wszyscy razem pociagniemy. dopisek** i nie wiem, gdzie jest ta granica. pomiedzy egoizmem a miloscia. co jest gorsze, co jest lepsze.

2 comments:

Anonymous said...

Okropna i smutna sytuacja. San Rafael to prześliczne miasteczko w Marin County. Od SF trzeba przejechać Golden Gate Bridge i za chwilkę jesteś w San Rafael.
Życzę dużo siły w sprawie pieska. Pozdrawiam.
Alicja

Anonymous said...

:(
trzymajcie sie...