mt. lassen - wulkan i najwyzszy szczyt w parku (3189 m). ostania erupcja w 1915 r. postanowilismy sie wspiac, bo podejscie, mimo ze bardzo strome (zygzak w gore od samego poczatku), bylo tylko 5. 5 mili, czyli cos ok 8km.
parking pod szlakiem na mt. lassen. sniegu masa.
poczatek a ja juz mam dosc
scianka troche stroma
widoki
ta para wspiela sie na szczy z nartami i butami, a potem zjechali na sam dol. mieli pod 60-tke tak na oko. szacun.
wierzcholek
zblizenie kratertu + mt. shasta
widoki
camp o. - sniadanie miszczow
camp o. - c'mon baby light my fire
w sumie tak sie podjaralismy tym ostatnim wyajzdem, ze chyba pojedziemy jeszcze do yosemitee za 3 tygodnie (chyba, ze robota hubbego nie pozwoli, bo ma jakas tam software realease). fajne sa takie wyjazdy. czlowiek czuje, ze zyje.
5 comments:
ci to se zyja. a co na sniadanie bylo?
chleb z dzemem jagodowym i kawa z metalowych kubkow :-)
eh, oglądam sobie i wzdycham - co za widoki!!!! ;O)
aha - już klikam na zdjęcia i są większe ;O)
ale zazdroszcze, w tym roku jeszcze sie nigdzie w gory ani pod namiot nie wybralismy :(
Pieknie tam jest. A to podejscie to jest ze tak powiem "exposed cliffs" czy raczej strome w sensie ze trzeba isc duzo pod gore.
Wypas. Pierwsze zdjecie to nic tylko dac na pulpit. Zazdroszcze takich fajnych wyjazdow.
Post a Comment