Friday, March 6, 2009

if you drive a car, i'll tax the street , if you try to sit, i’ll tax your seat

jutro to, co tygryski lubią najbardziej, czyli ROZLICZENIE PODATKOWE. cały tydzień chodzę podkurwiona, hubby mi nawet zaproponował, żeby przełożyć księgowego, ale zaparłam się - albowiem przekładałam już dwa razy w ciągu miesiąca (czyżby problemy z prokrastynacją?). więc dziś chyba piwo z valium przed pójściem spać a jutro miejmy nadzieję pan CPA będzie miłosierny. a cykam się bo po raz pierwszy rozliczam cały rok jako 1099 (po polsku chyba to się nazwywa umowne zlecenie) i mam czarne przeczucia, że IRS mnie NIEMILIE zaskoczy.

12 comments:

AnetaCuse said...

To szczerze wspolczuje. My z mezem ZAWSZE dostajemy po dupie, bo wiadomo, nie mamy dzieci. W tym roku po raz pierwszy rozliczylam nasze podatki sama uzywajac TurboTax i jestem bardzo zadowolona. Tzn. znow dostalam po dupie, ale zaoszczedzilam na ksiegowym :).

ania k said...

heh, Aneta, my odwrotnie, zawsze robilismy sami z turbo tax i zawsze dostawalismy po dupie, wiec w tym roku chcielismy zobaczyc, czy CPA cos nam pomoze. ja mam dosc duzo deductions (jako 1099) ale pytanie, czy wystarczajaco duzo

evek/ewwwek/ewa said...

ja juz zapomnialam o swoim rozliczeniu. dostalam nawet dosc pokazny zwrot ale i tak poszedl na splate procentu dlugow jakie mi sie nazbieraly bedac ciagle bezrobotna... wiec nawet zwrot nie cieszy :O(

3mam kciuki za rozliczenie!!!

ania_2000 said...

My sie zawsze rozliczamy sami, turbotax -, tez po dupie dostajemy bo nie mamy dzieci, ale jakoze mamy dom, to troche mozemy dzieki temu odpisac. No i majac normalna prace, gdzie odciagaja od kazdego paychecku - pomoga na suma summarum na koniec. Bo dobrowolnie oddawac to ciezko..

Anonymous said...

co rozumiecie przez ' dostajemy po dupie'? ze musicie doplacac? zmiencie sobie w4 z married na single i number of dependent na 0 i nie bedziecie doplacac. beda wam wtedy odciagac wiecej co miesiac.
poza tym na dziecko wacale tak duzej ulgi sie nie dostaje.

AnetaCuse said...

Hjuston, powaznie? My mamy zabierane na married i 0 i ksiegowy nam powiedzial, zebysmy dodatkowo odbierali po $30 od osoby od paychecku do podatkow federalnych zeby wyjsc na zero, nigdy nie powiedzial, zeby zmienic single (no i w zeszlym roku dostalismy zwrot az $20 - lol). Tez mam dom od odpisania, ale niewiele pomaga. Nie wiem jak w TX, ale w NY ludzie ogromne sumy z powrotem dostaja wlasnie przez dzieci. Pewnie zalezy od zarobkow.

ania_2000 said...

No wlasnie - my tez mamy 0.
Ludzie nie wyobrazaja sobie jakim plusem podatkowym jest dependent:))

Powiem wam co uslyszalam od taxowego guru - w stanach CA, OR, WA - nie wiem czy texas tez - Meksykanscy dependent nie musza miec zielonej karty i SS zeby ich uwzlednic w rozliczeniu. Spytalam sie, bo moja matka byla tutaj przez pol roku z wizyta - i tak sobie pomyslam, ze moze?
Ale nie - tylko Meksykanie - wiec w ich przypadku mozesz sobie odliczyc dzieci, dziadkow, ojcow i matki..

Anonymous said...

aneta- no powaznie. tyle tylko, ze co za roznica czy ci najpierw zabiora troche wiecej i poziej oddadza, niz ze ci najpierw dadza troche wiecej a pozniej zabiora?
my dostalismy w tym roku $800 zwrotu. wielkie mi cos. tzn. pewnie, ze zawsze i tyle dobrze, ale nie sa to tysiace jakich moznaby sie spodziewac. urodzil sie franek i ja nie pracowalam przez pol roku. ale rzeczywiscie, zgadzam sie- to na pewno zalezy od zarobkow. a czy wy macie state income tax? bo my nie.
ania2000- u nas trzeba wpisac social security.

ania k said...

my nie mamy ani domu ani dzieci, wiec w poprzednich latach nie moglismy nic odpisywac. w kalifornii i nowym jorku placi sie dodatkowo state income tax, czego nie ma w texasie, oregon i kilku innych stanach - wiec podatki sa wyzsze. jak mielismy oboje normalne etatowe prace i wpisalismy married 0, tez bylismy winni na koniec roku, bo nie odciagali wystarczajaco. potem sie dowiedzielismy, ze najwiecej odciagaja jak sie wpisze single 1 (a nie 0). do dupy moim zdaniem, ze nie ma przejrzystosci. w tym roku natomiast z racji tego, ze jestem self-employed, nie odciagnieto mi ani centa podatkow, wiec dlatego sie troche cykalam. tzn. mam odlozone pieniadze, zeby zaplacic, ale balam sie, ze to nie wystarczy, i ze np. przyjdzie rachunek na $5000 wiecej, niz mam odlozone. na szczescie po wczorajszej konsultacji z CPA bardzo sie uspokoilam.

hjuston, $800 zwrotu jest jak najbardziej ok. akurat bedzie na polowe biletu lotniczego do norwegi ;-)

Anonymous said...

podatki wyzszy ale za to niby komfort zycia wyzszy ;)
chodzi mi o ten ocean.
w ostatnich numerach the economist pisza b duzo o kalifornii. miedzy innymi o tym, ze wiekszosc dochodu stanowego pochodzi wlasnie z income tax i w zwiazku z tym, ze nie bedzie milionowych bonusow, nie bedzie tez pieniazkow dla arniego. kalifornia ma przed soba naprawde 'ciekawe' kilka lat.

ania k- no wlasnie na caly bedzie bo teraz jest promocja i bilety sa po 9 stow.

AnetaCuse said...

Tak jak Ania K napisala - mamy state income tax. Nie wiedzialam, ze wy nie. Czasami mysle, ze mieszkanie w NY naprawde sucks: podatki dochodowe wysokie, podatki od nieruchomosci bardzo wysokie - do kitu. :(

ania k said...

hjuston, california jest bliska bankrunctwa. to co piszesz to raz, a dwa rowniez i dlatego, ze jest tu taka ilosc foreclosures i nie ma kto placic property tax. a z property tax utrzymuja sie np. szkoly.moja kolezanka jest nauczycielka w szkole sredniej i maja byc u nich redukcje wsrod kadry nauczycielskiej wlasnie z tego wzgledu.

generalnie coraz bardziej sie zastanawiam, jakie sa plusy mieszkania tutaj. poza pogoda i okolicznosciami przyrody rzecz jasna ;-)

aneta- ale za to macie stosunkowo tanie domy ( w sensie, ze ceny dla ludzi). my mamy wysokie podatki na kazdym froncie plus caly czas drozyzne mieszkaniowo. tylko pogoda lepsza u nas ;-)