Tuesday, December 16, 2008

when it rains it pours

w naszym zakątku kalifornii deszcz pada kilka, może kilkanście razy w roku, ale jak już pada, to daje kurna popalić. od soboty leje jak z cebra, normalnie urwanie chmury 24/7. dziś do pracy przedzierałam się na siedemnastce przez gęste chmury, w absurdalnych strugach marznącego deszczu, a dookoła, o zgrozo - leżał śnieg. normalnie klęska żywiołowa...

5 comments:

Anonymous said...

Wow, deszczowa trzydniowka. U nas tez ma padac. Snieg dla odmiany. Jutro znowu bedzie masiakra na drogach z rana.

Anonymous said...

u nas tez potrafi niezle przywalic deszczem. pamietam, ze jak sie przeprowadzilam do houston to dziwilam sie jak to tak moze padac. no ale u nas pada glownie latem.

a ty w tej kalifornii to lepiej sie z tego deszczu ciesz ;)

ania k said...

ania, z tym sniegiem to na prawde nie zazdroszcze. aczkolwiek u nas jest masakra nawet jak troche popada- miliony karamboli i kraks...

hjuston - no wiadomo, deszcz jest potrzebny u nas, ale wolalabym, zeby np. padalo tylko w nocy (kiedy ja nie musze przedzierac sie przez korki na autostradach)

Anonymous said...

no tak. nie pomyslalam o tym ;)

Anonymous said...

Na takie zachcianki o deszczu padajacym tylko w nocy (bo mam takie same, jak Twoje, zeby nie bylo), hazbend odpowiada "Shall I peel you a grape?"