Monday, November 3, 2008

rain, schmain

wraz z ciemnością nadszedł deszcz (w górach Santa Cruz spadło 5 cali, czyli 13 cm) a wraz z deszczem takie rozrywki lokalne jak mudslides, rockslides oraz karambole. nie przyznam się za chiny ile czasu mi zajął dojazd do pracy w piątek przez cholerną highway 17. przyczynami opóźnień było a) częściowe zamknięcie siedemnastki b) karambol pięciosamochodowy na siedemnastce c) szereg kolizji w los gatos. w każdym razie jak już dojechałam do roboty, byłam bardzo bliska płaczu, załamania nerwowego i generalnie sięgnęłam dna moralnego.

w weekend za to bardzo malowniczo zacinał deszcz i wiało. prawie jak halny. idealna pogoda kocykowo-kanapowo-filmowa. fajna zmiana bo 6 miesiącach uporczywego słońca. gdyby nie ta cholerna 17, to byłoby całkiem milutko.

5 comments:

Anonymous said...

Tak z innej manki, zachecona Twoimi doswiadczeniami z butternut squashem, zrobilam tydzien temu zupe z niego, a wczoraj z tego zwanego acorn i musze przyznac, ze bardzo mi leza te smaki. Yummy.

ania k said...

no to super!!!! hjuston mi podeslala wegetarianskie przepisy z NZ i tam jest taki przepis na zupe z dyni z mlekiem kokosowym i curry, i mam wlasnie zamiar ja zrobic z butternut squashem zamiast dyni. jak bedzie dobra to zamelduje.

Anonymous said...

ani tez wyslalam. robcie robcie i meldujcie jak wam wyszlo. ja teraz jem bardziej po polsku. za 2 dni robimy moja ulubiona potrawe polska czyli kartacze. juz sie nie moge doczekac.

ania k said...

hjuston, w ZYCIU nie slyszlam o kartaczach! az musialam wrzucic na googla!

Anonymous said...

ojojoj. duzo w zyciu stracilas nie znajac takich kartaczy...