Sunday, September 21, 2008

tis' the season


pojawila w ten weekend sie nasza ulubiona
pumpkin patch. zatem swieta za pasem, czas odmolic christmas sweaters oraz zaczac odkurzac sztuczne choinki i plastikowe renifery...


pumpkin patch przy highway 1



pole kukurydzy w tle...





misterne kompozycje


piramidy majow i aztekow.......


nelo jak zwykle byla zagubiona


kuzyn dan szukal az znalazl....



potem trzeba bylo sie napic.
wine tasting w storrs winery


a
lexander winery. oprocz wina facet destyluje gin, wodke i absinth. probowalismy wszystkiego. he. ja w ilosciach minimalnych, jako, ze ktos musial prowadzic.


alexander winery



gin, te ciemniejsze butelki to absinth, wysokie z bialego szkla - wodka

****


na zakonczenie pojechalismy do lokalnej browarni na beer tasting. zdjec nie ma, bo aparat zostal w samochodzie. the end.

9 comments:

Anonymous said...

Mi sie jakos data w kalendarzu nie zgrywa z tym, co za oknem. Tez widzialam dynie w sklepach, a przed niektorymi domami sa juz dekoracje halloweenowe, a pogoda jest jak na plaze. Nawet wczoraj wyciagnelam na chwile lezak i polezalam w sloneczku. Ale na wizyty w winiarniach jesien wyjatkowo mi pasuje.

evek/ewwwek/ewa said...

no wlasnie w sklepach juz od jakiegos czasu pojawiaja sie gadzety halloweenowe... ;O| no i dzis pierwszy dzien jesieni... szkoda lata jak zawsze.

a te dynie to wygladaja ekstra! no i to testowanie - tez sie podpisuje, ze pasuje jak nic do jesieni! :O)

ania k said...

ania+ewa: no ba, ze nie ma to jak probowanie wina! dla mnie kazda pora roku moze byc ;-)

Anonymous said...

Widzę, że Alexander Winery ma tę straszną lampę, którą ciągle u ludzi widuję i która jest chyba jaohydniejszym sprzętem oświetleniowym na świecie. Musiała chyba kosztować $2 bo dosłownie co druga osoba to ma gdzieś u siebie. Strasznie mnie ta lampa prześladuje bo wszędzie ją widzę, czy chcę czy nie.
Alicja

Anonymous said...

lampa prawie jak biale plastikowe krzeselka

Anonymous said...

No te krzesełka są wszędzie, nie tylko w Ameryce. Ostatnio w wakacje na południu Europy, w pięknym miejscu nad morzem - też były.
A jak kupiłam dom, to w komórce też poprzedni właściciel zostawil 4 białe krzesełka. Komórkę oglądaliśmy jak zwiedzaliśmy dom - była pusta i czyściutka. Po tym jak dostaliśmy klucze i po coś tam poszliśmy - a tu patrz: w komórce krzesełka białe, plastikowa torba pełna starych baterii, po prostu prezenty of byłych właścicieli. Szlag mnie trafił i nie wiem czy bardziej przez baterie czy przez te krzesełka.
Alicja

Anonymous said...

No wiec mialam i ta straszna lampe, ktora dzielnie przetrwala caly piwiniczny remont az w koncu byla tak zasyfiona, ze nie pozostawalo nic innego, jak postawic ja z tylu domu i te biale obciachowe krzeselka, ktore zreszta mam do tej pory. Dostalam w spadku po babci, to trzymam. W sprzet ogrodowy nie inwestuje, bo nie mam gdzie go trzymac, a biale krzeselka stoja pod domem w deszczu i sloncu i nikt sie nimi nie przejmuje.

ania k said...

ta lampa nawet ma swoja nazwe, ale za cholere nie moge sobie przypomniec!

Anonymous said...

ania- moze i one sa obciachowe, ale za to jakie uzyteczne