Saturday, September 27, 2008

floating into the night

dostalam emaila od tesciowej. zapytanie, czy i jak obchodzimy yom kippur i rosh hashana. w sumie niewiele o tych swietach wiem, bo f. jest takim zydem jak ja katolikiem, czyli glownie na papierze (dygresja: przeczytalam gdzies, ze "jewishness" to nawet nie tyle kwestia chodzenia do swiatyni czy obchodzenia szabasu, mozna byc nie-praktykujacym i jak najbardziej czuc sie zydem, kwestia nie tylko religijnosci ale tez swiadomosci i korzeni. koniec dygresji). na razie planow nie ma i pewnie nie bedzie, i jak co roku f. powie "i am a bad jew". nie wnikam, nie pytam. anywho. drugie pytanie dotyczylo mojej Mamy. tesciowa sie pyta, jak dokladnie na imie i nazwisko miala moja Matka. tesciowie maja liste z nazwiskami osob zmarlych w rodzinie (ewidentnie co roku /dwa ja aktualizuja), i nazwiska te recytuja w modlitwie za zmarlych (yiskor) na yom kippur. tesciowa napisala: "this year I want to add your mother's name, and conclude it all by saying "Remembered by A & B, F & A, and J (siostra meza)". i nie wiem czemu, ale jakos poczulam, ze zycie zatoczylo jedno wielkie kolo. moja Matka zawsze sie interesowala bardzo religia i kultura zydowska. jak bylam mala, pamietam ze miala kasete z piosenkami z teatru zydowskiego w warszawie i mase ksiazek na tematy okolozydowskie. ponoc moj dziadek byl podczas wojny czesto zatrzymywany, bo wygladal jak zyd (co to w ogole znaczy?). moze dlatego ja to tak interesowalo. moze dlatego, ze lubila innosc, nie wiem. i tak sobie pomyslalam, ze jesli Ona to wszytko obserwuje sobie z gory, to pewnie ja ta modlitwa tesciow ucieszy. pewnie bardziej niz msze, na ktore daje jej eks-maz (a moj ojciec). no ale to temat odrebny wpis (ktorego pewnie nigdy nie bedzie).

9 comments:

Anonymous said...

No to bardzo miło, że teściowa pamięta. Co do żydowskiego wyglądu, to wiadomo, że dotyczy on osób które pochodzą z biologicznej gałęzi ludzkości określonej antropologicznie w pewien sposób. Żydzi są właściwie kulturą, bardzo zróżnicowaną, a więc te określenia nie są proste. Żydzi sefardyjscy często wyglądają inaczej niż wschodnio-europejscy ich kuzyni czy Askhkenazi Jews. Co jest bardzo ciekawe to to, że u Żydów biologiczych (czyli nie konwertytów) można dostrzec te same cechy DNA czyli molekularnie można Żydów jakoś tam zjednoczyć. Oczywiście są to wielkie mieszanki. A co do tradycyjnego wyglądu Żyda, to są pewne stereotypy i stąd potrafimy wiedzieć, że na przykład na dawnym obrazie jest widoczny Żyd. Czasem jest to ubiór a czasem jedna z fizycznych charakterystyk często występujących na danym obszarze geograficznym. W Holandii na przykład wielu jest Żydów o błękitnych oczach. W samym Izraelu na pewno jest ich procentowo mniej. Wiadomo, że ludzie się mieszają i zawsze mieszali się, a oficjalna definicja Żyda wcale nie jest jasna....
Może zorganizujecie sobie jakieś jabłka, miód, granat i już udaje się noworoczną tradycję utrzymać. A w Yom Kippur jest piękna pieśń, Kol Nidre, którą nawet dla samego śpiewu warto usłyszeć...
pozdrowienia, Alicja

evek/ewwwek/ewa said...

swego czasu zakupilam sobie w PL kilka ksiazek na temat kultury i religii Zydow, Judaizmu. strasznie mnie to interesowalo i chyba nadal interesuje. ale generalnie jak sie tak samemu czyta, to ciezko pojac "o co w tym wszyskim chodzi". niestety nigdy nie mialam okazji osobiscie przygladac sie z bliska tej kulturze i tradycjom.
dlatego jak bedziesz miala natchnienie, to pisz o tych swietach i zwyczajach jak najwiecej. to ciekawe! a relacja, takiej osoby, ktora na zywo w tym uczestniczy - lub jest obok - zawsze lepsza niz najlepsze nawet ksiazki! :O)
pozdrawiam!

ania k said...

alicja: dzieki za sugestie. czasami jednak trudno mi byc motorem tradycji, ktorych nie znam. hannukah i passover mam juz w jednym palcu ;-) moj maz potrzebuje takiej inicjatywy - defaultowo pada na mnie, jako przypominaczke i organizatorke. no ale po fakcie zawsze sie cieszy, a mi z kolei to bynajmniej nie przeszkadza. moze go zaciagne w tym sezonie swiatecznym do synagogi.

ewa: moze kiedys sie zbiore na wpis wiekszego kalibru, fakt, ze zyje w podwojnej tradycyjnosci juz prawie dekade. a jak nie wiekszego kalibru to na pewno bede skrobac na bierzaco przy wszystkich swiatecznych okazjach :-)

Anonymous said...

Akurat to właśnie obecne święto jest największym świętem żydowskim (poza szabasem, bo szabas jest NAJważniejszy). Hannukah to bardzo małe więto, prawie nieistotne religijnie, ale bardzo komercyjne dzięki swojej bliskość czasowej do Bożego Narodzenia. Ponoć jak Żyd ma pójść do synagogi w roku w ogóle, to właśnie na Yom Kippur, Nie jest to może święto wesołe, ale ważne. Jeszcze na pewno uda Wam się kupić bilety! Jeśli pójdziesz, to opisz wrażenia.
No a kobieta zawsze jet taką przypominaczką, już tak jest.
Alicja

ania k said...

alicjo, doskonale zdaje sobie sprawe, ze yom kipur i rosh hashanah sa najwazniejsze. jednak z mojej perspektywy jak na razie udalo mi sie "zglebic" te najplytsze i najbardziej komercyjne, bo sa najbardziej "dostepne" dla laika - z racji, ze moj maz ma ewidentna blokade co do kultywowania tych powazniejszych swiat, wymagajacych wiekszego wkladu energii (jak np POJSCIE do synangogi). co do biletow to jest to temat na oddzielny wpis. jak sie kiedys, po raz pierwszy, dowiedzialam o tych biletach (i ich cenach) to nieomal spadlam z krzesla.

evek/ewwwek/ewa said...

3mam cie za slowo i sie pisze na czytanie! ;O) pozdrawiam!

Anonymous said...

Czy ktos mi moze wytlumaczyc, o co chodzi z tymi biletami? Przez ponad 5 lat mieszkalam z zydowka rodzina i obchodzilam zydowskie swieta, ale o biletach jakos nigdy nie slyszalam.

ania k said...

aneta: zeby uczestniczyc w synagodze w obchodach swieta yom kippur (tzw. high holiday, czyli najbardziej swietego ze swiat), wiekszosc synangog pobiera oplate za uczestnictwo=sprzedaje bilety wstepu. bynajmniej nie sa one tanie. $50 od osoby, albo i wiecej. z jednej strony rozmumiem, bo jak ktos chodzi do synagogi raz w roku (a jest to wlasnie to swieto), to jest to okazja na sciagniecie "ofiary", ktora regularny wierny regularnie pewnie uiszcza. ale z drugiej strony idea OBOWIAZKOWEGO placenia za uczesntictwo w serwisie mnie troche odrzuca. cos jakby u nas sprzedawali bilety na pasterke wigilijna badz msze wielkanocna... jest to dla mnie dosc kontrowersyjne. aczkolwiek tak na prawde nie mam bliskiego wgladu w dzialania amerykanskich synagog, wiec staram sie to podciagnac pod kategorie "co kraj to obyczaj/co religia to obyczaj"

Anonymous said...

Dzieki! Synagogi mi znajome pobieraja roczna oplate za czlonkostwo od kazdego czlonka rodziny. Nie wiem, czy wtedy kupuje sie tez oddzielne bilety, czy nie. Z jednej strony to rzeczywiscie odrzucajace, ale z drugiej sprawiedliwe i utrzymuje synagogi na odpowiednim poziomie fiskalnym.