Saturday, August 2, 2008

8

dzis mija 8 lat od dnia kiedy sie poznalismy z huzbendem. 8 lat to rowno 25% mojego zycia. poznalismy sie na loft party w williamsburg'u. 8 lat temu bylam naiwnym dziewczeciem odkrywajacym uroki zycia w duzym miescie, przebywajacym od roku w NYC (fresh off the boat, ha ha) a flip zapracowanym recording engineer z przyszloscia. cos kliknelo i pierwsza oficjalna randka nastapila kilka pozniej. pamietam to jak dzis - MET museum a potem restauracja cancun w midtown... the rest is history. pierwszy rok byl sielankowo- idylliczny, potem bylo roznie, upadki, rozczarowania i w efekcie roczna rozlaka, przewartosciowania na wielu frontach, przeprowadzki transkontynentalne. stan zen powrocil 3 lata temu. dokladnie 2 lata temu f. padl na kolana na klifach pacyfiku, czytajac po polsku tekst oswiadczyn, ktory mu przetlumaczyla i fonetycznie napisla polska krawcowa w aptos. miesiac pozniej wydazyla sie tragedia, ktora zabrala mi rok mojego zycia. nie wiem, czy bym przetrwala ten rok czarnej dziury bez niego. 10 miesiacy temu nastapil the happily ever after moment - slub - i prosz, 8 lat pozniej jest lepiej niz bylo kiedykolwiek do tej pory.

No comments: