Saturday, August 9, 2008

baby fever

czy to jest normalne, ze kupilam dwie ksiazki o ciazy, zeby sie wprowadzic systematycznie w temat i zaczac oswajac z mysla, i po przeczytaniu kilku stron kazdej z nich stwierdzialm, ze nie jestem w stanie dalej czytac? normalnie mnie zemdlilo. ze strachu. dzieci chcemy miec, f. blizej do 40-tki niz 30-tki, a ja spring chicken tez juz raczej nie jestem. bedac na kontroli w polsce w czerwcu uslyszlam od lekarki, cytuje: "na co pani czeka??? bo sie z pani obudzi z reka w nocniku!!". nie powiem, skoczylo mi cisnienie przez nastepne kilka dni. maz wypowiedzial oficjalnie gotowosc do zabrania sie do dziela, a ja - normalnie paraliz. pa-ra-liz.

10 comments:

Anonymous said...

na dziecko jak to mowia, zawsze jest nieodpowiedni moment. mowia tez, ze im pozniej tym trudniej zajsc...

ania k said...

hjuston: a myslisz, ze ja nie wiem?

Anonymous said...

Wcale Ci sie nie dziwie. Na temat ciazy nie jestem w stanie NIC czytac, mimo ze przeciez powinnam, bo warto byc poinformowanym. Nie moge i juz, nie mam zadnej ksiazki i nie wchodze na zadne fora, chyba dla higieny psychicznej.

Anonymous said...

no wiec mam dokladnie tak samo, chociaz na szczescie moja ginekolozka ma wiecej taktu. U mnie niestety jest dodatkowy problem, maz sie przed dziecmi zapiera....

Anonymous said...

no pewnie wiesz, ale w sumie nie nardzo wiadomo co napisac. bo nie wypada mi napisac, ze warto dluzej czekac, ani nie wypada mi pouczac, ze lepiej sie spieszyc

ania k said...

kasia: schowalam te ksiazki dzis gleboko i nie mam zamiaru do nich wracac w najblizszym czasie. jak bedzie ciaze to moze zaczne czytac

suvka: witam:-) wiesz, moja amerykanska lekarka tez ma wiecej taktu. moze w polsce to normalne tak nagadac pacjentowi, nie wiem. co do meza to moj tez raczej odkladal sprawe "na pozniej", ale jak zadzwonilam do niego z polski z rykiem, to mu sie chyba bardzo wszystko przewartosciowalo. metoda szoku zadzialala na niego.

hjuston: wydaje mi sie, ze po tekscie tej lekarki, granica tego co nie wypada zostala juz dawno przekroczona. zwlaszcza, ze moja rodzina tez nie jest niesmiala pod wzgledem przypominania mi mojego wieku oraz malejacych mozliwosci rozrodczych i raczej nie widza, ze moze byc to nietaktem. mnie bardziej inteteresuje mechanizm podejmowania takich decyzji, kurde jak sie przestawic na TO - z dnia na dzien? przypadkiem? planowac, czytac?

Anonymous said...

"mnie bardziej inteteresuje mechanizm podejmowania takich decyzji, kurde jak sie przestawic na TO - z dnia na dzien? przypadkiem? planowac, czytac?"

Kurna, jakbym siebie slyszala.

ania k said...

ania: o jeeezuuu! wiesz, czasami mi sie wydaje, ze moze najlepiej zamnknac oczy i siup - skok na gleboka wode. bo ta metoda maczania najpierw palcy, czytania o glebokosci jeziora (zobacz, jak mnie wzielo na metafory) mnie wykonczy psychicznie, zanim dojdzie do jakiejkolwiek nawet proby zajscia w ta cholerna ciaze

Anonymous said...

no wlasnie. my zrobilismy tak- postanowilismy, ze odstawiam pigulki i ze bedzie co bedzie. bez wiekszego glowkowania. i tak sie jakos zlozylo, ze zbyt dlugo czekac nie musielismy.
ja nic przed zajsciem nie czytalam. pewnie bym oszalala.

ania k said...

hjuston: no, dzieki za podzielenie sie doswiadczeniem. na prawde, TAKIE rady sa bezcenne.